A teraz trochę gejowskiej półfikcjipółprawdy bo jestem w
nastroju
On wyciągnął mnie z piekła prosto w ruchome piaski.
Kiedy byłem całkiem sam, zmęczony wszystkim i ubolewający,
cierpiący. On przybył. Równie cierpiący jak ja. Znalazł dla mnie
czas, pokazał, że razem możemy wszystko. Otworzył siebie przede
mną nawet nie oczekując tego samego w zamian. Był niczym anioł
zesłany mi przez boginie.
Do czasu, aż się zakochał. We mnie.
Czułem się niczym zamknięty w klatce, nie mogąc się uwolnić.
Nie mogąc o tym mówić, ani myśleć. Powoli przestawałem wiedzieć
kim jestem i czemu tu. Udało mi się uciec, ale on błaga.
Błaga bym go nie zostawiał, bym wrócił do niego. Bo on nie chce
być sam.
Tak sam jak ja gdy wyciągnął do mnie dłoń.
„Mówiłeś, że zawsze będziemy razem! Czemu mnie opuszczasz!
Czym zawiniłem!?” woła płaczliwym głosem, a ja zatykając uszy
próbowałem utopić się w jeziorze.
Wiem, że się nie uwolnię. Tak już będzie zawsze. Będę, a on ze
mną. Razem będziemy żyć. Razem cierpieć i razem pić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz